ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 3
IM. JANA III SOBIESKIEGO W SZCZYTNIE
Zespół Szkół nr 3 w Szczytnie
(+48) 89 624 28 18 | Jerzego Lanca 10, 12-100 Szczytno | zsnr3@loszczytno.edu.pl
Internat przy Zespole Szkół nr 3 w Szczytnie
(+48) 89 624 28 20 | Jerzego Lanca 10, 12-100 Szczytno | internat@loszczytno.edu.pl
- Główna
- In memoriam
- Matura
- Szkoła
- Plan lekcji
- Strefa Ucznia
- Strefa Rodzica
- Internat
- Kontakt
Dane teleadresowe
SZKOŁA: Jerzego Lanca 10, 12-100 Szczytno | (+48) 89 624 28 18 | zsnr3@loszczytno.edu.pl
INTERNAT: Jerzego Lanca 10, 12-100 Szczytno | (+48) 89 624 28 20 | internat@loszczytno.edu.pl
Sekretariat
Godziny pracy: 7:30 – 15:30
Tel.: (+48) 89 624 28 18
Email: zsnr3@loszczytno.edu.pl
Biblioteka
PONIEDZIAŁEK – CZWARTEK: 7.30-16.00
PIĄTEK: 7.30-15.15
Prof. dr hab. inż. Zbigniew Lozia
Prof. dr hab.inż. Zbigniew Lozia urodzony w 1952 roku w Kielcach. W latach 1958-1971 mieszkaniec Szczytna. Po zdaniu matury w Liceum Ogólnokształcącym Szczytnie w 1971 roku wyjeżdża do Warszawy. Podejmuje Studia w Instytucie Transportu Politechniki Warszawskiej (obecnie Wydział Transportu PW), z którą związany jest zawodowo i naukowo do dnia dzisiejszego. W 1976 roku otrzymuje dyplom magistra, dziesięć lat później stopień doktora nauk technicznych, w 2000 roku stopień doktora habilitowanego (oba stopnie na Wydziale Samochodów i Maszyn Roboczych PW); natomiast w 2009 roku na wniosek PW otrzymuje tytuł profesora nauk technicznych, nadany przez Prezydenta RP. W latach 2005-2008 Prodziekan Wydziału Transportu PW do spraw Rozwoju. Współpracuje z licznymi instytucjami i organizacjami, m.in. członek SAE (Society of Automotive Engineers – Stowarzyszenie Inżynierów Motoryzacji, USA), IAVSD – International Association for Vehicle System Dynamics (Międzynarodowe Stowarzyszenie Dynamiki Pojazdów), Przewodniczący Zespołu Motoryzacji Sekcji Technicznych środków Transportu Komitetu Transportu Polskiej Akademii Nauk (2006-2013), Wiceprzewodniczący Rady Naukowej Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie (od 2013), członek Rady Naukowej Przemysłowego Instytutu Motoryzacji PIMOT (od 2007). Jego dorobek naukowo-badawczy wiąże się z modelowaniem, badaniami symulacyjnymi i eksperymentalnymi ruchu pojazdów samochodowych, budową symulatorów jazdy samochodem, diagnostyką samochodową oraz budową i zastosowaniem metod oceny wiarygodności ekspertyz wykonywanych przez rzeczoznawców techniki samochodowej i ruchu drogowego, biegłych sądowych. Autor lub współautor 207 publikacji, w tym 6 w formie książkowej. Wykonawca (w części kierownik) w ponad 47 projektach badawczych w kraju z za granicą. Wielokrotnie nagradzany i wyróżniany za osiągnięcia naukowe i publikacje (tu SAE 2002 Arch T. Colwell Merit Award za publikację SAE 2002-01-0619: Vehicle Dynamics Simulation with Inclusion of Freeplay and Dry Friction in Steering System; współautor Dariusz Żardecki; nagroda przyznana za “new contributions to existing knowledge of mobility engineering”). Żonaty, ma dwóch synów. Zainteresowania pozanaukowe: żeglarstwo (patent sternika) i piesza turystyka górska.
Wspomnienia
- Jak wspomina Pan lata spędzone w naszej szkole? Czy jest jakieś szczególne wspomnienie, które głęboko zapadło w pamięć?
Należałem do rocznika, który jako pierwszy ukończył 8-klasową szkołę podstawową (mieściła się na parterze budynku, w którym, przed przeprowadzką, było LO). W sumie w szkole podstawowej i LO spędziłem 12 lat, w tym 11 na ul. Kasprowicza. Wiele osób zna mnie jako Zbigniewa Lozio. Dopiero przy wyrabianiu dowodu osobistego okazało się, że w rodzinie mojego ojca (z którym przez lata nie miałem kontaktu) istnieją dwa sposoby zapisu nazwiska: z końcówką „o” i „a”. Na mojej metryce widniała końcówka „a”. Staram się pamiętać tylko dobre chwile pobytu w LO. Było ich bardzo wiele. Najlepiej wspominam 2 i 3 klasę. Poza nauką nasze życie koncentrowało się wokół sportu (SKS, baza MOSW nieopodal starej siedziby LO), kółka teatralnego w sąsiednim LWP (opiekowała się nim moja Mama) oraz Klubu Piosenki OS-101203 (prowadziłem go z moim przyjacielem, do dnia dzisiejszego, Tadeuszem Rogalą oraz miejscowym liderem amatorskiej rockowej i beatowej muzyki Jerzym Piskorskim). Koleżanki i koledzy z mojej i równoległych klas potrafili łączyć dwie rzeczy: zamiłowanie do nauki (wiedzieliśmy, że w ten sposób poznamy świat, prawa nim rządzące oraz zdobędziemy umiejętności, które pozwolą nam wykonywać ciekawą i pożyteczną pracę) oraz naturalne u młodych ludzi ciągoty do sportu i rozrywki.
- Czy pamięta Pan, z jakimi zamiarami, planami na przyszłość rozpoczynał Pan naukę w liceum? Czy znalazły one potwierdzenie w późniejszej drodze życiowej?
Już w szkole podstawowej zorientowałem się, że przedmioty ścisłe nie wymagają ode mnie wysiłku a wręcz przeciwnie, stanowią źródło zadowolenia z nauki. Odziedziczyłem chyba trochę zdolności po swoim dziadku ze strony Mamy, który był z wykształcenia matematykiem. Moja Mama, polonistka, przyjęła to ze zdziwieniem ale i z zadowoleniem. Lubiłem czytać „Młodego Technika” i „Horyzonty Techniki”. To pozwoliło mi zdać sobie sprawę z tego, że będę musiał długo się uczyć, aby cokolwiek osiągnąć w życiu dorosłym. Liceum miało poprzedzić studia wyższe. Wiedziałem, że będzie to politechnika, w ostatnie klasie liceum byłem pewny – Politechnika Warszawska, gdzie przed wojną studiował mój wuj. Tak, moje zamiary, w ogólnym zarysie, potwierdziły się w moim dorosłym życiu.
- Czy i w jakim stopniu nauka w naszej szkole wpłynęła na Pańskie sukcesy zawodowe, osobiste?
Liceum pomogło mi w realizacji moich planów, czasem z miłymi niespodziankami. Wysoki poziom nauczania, dla mnie bardzo istotny w zakresie przedmiotów ścisłych, dawał absolwentom LO w Szczytnie duże szanse w dostaniu się na studia w najlepszych polskich uczelniach. Myślę, że stosowne statystyki tego dowodzą.
- Czy któryś z dawnych nauczycieli szczególnie zapadł Panu w pamięć, czy uznałby Pan któregoś z nich za swego mentora, mistrza?
Mam bardzo dużo uznania dla nauczycieli przedmiotów ścisłych. Przede wszystkim dla Profesora Kocięckiego. To był bardzo dobry nauczyciel matematyki. Miałem też szczęcie do nauczycieli fizyki. Jednym z nich był Profesor Prząda.
Bardzo dużo moich pozytywnych wspomnień wiąże się z nauczycielem WF Profesorem Wilhelmem Szwereckim, który kierował także MOSW w Szczytnie. Prowadził SKS (ja grałem w piłkę ręczną i koszykówkę). Kierował „spływami” – obozami żeglarskimi, głównie nad Saskiem Wielkim (Kobylochą). Nakłonił nas do zdobywania stopni żeglarskich i uprawnień ratownika wodnego. Bez niego LO w Szczytnie nie byłoby tą samą szkołą. Lubiłem lekcje i rozmowy z moim nauczycielem języka polskiego – Profesorem Władysławem Sondejem. Był bardzo otwarty, inspirował wielu uczniów, zwłaszcza tych o uzdolnieniach humanistycznych. Mnie się udawało czasem skupić jego uwagę, mimo swych zainteresowań przedmiotami ścisłymi. Lubiłem też panią Profesor Wrońską. Uczyła łaciny (ja nie chodziłem na te zajęcia) ale prowadziła także bibliotekę, w której często bywałem. Nie tylko, by wypożyczyć książkę, ale by z Nią porozmawiać. - A co ze szkolnymi przyjaźniami ? Czy utrzymuje Pan kontakty ze znajomymi, przyjaciółmi ze szkoły?
Najlepsze kontakty mam z moim przyjacielem Tadeuszem Rogala. Jest on znanym szczycieńskim lekarzem. Nas łączyło i łączy podobne spojrzenie na świat, zainteresowanie sportem i muzyką.
Do dzisiaj utrzymuję kontakty z nieco młodszym ode mnie Jerzym Pokojskim. Był on moim sąsiadem w miejscu zamieszkania (obecna ulica Sikorskiego). Jest profesorem na Wydziale Samochodów i Maszyn Roboczych Politechniki Warszawskiej. Pracuje w budynku po drugiej (niż budynek, w którym pracuję) stronie ulicy Narbutta w Warszawie.
Do Jej śmierci utrzymywałem kontakt z Różą Woźniak (nazwisko panieńskie), z którą przyjaźniłem się także w LO.
Bardzo mile wspominam tych, z którymi mój kontakt się urwał: Zosię Mazur (nazwisko panieńskie), Lucynę Syposz (nazwisko panieńskie; nie jestem pewien – to może być koleżanka tylko ze szkoły podstawowej), Waldkiem Marcjanikiem, Andrzejem Stasiakiem, Ewą Ptasińską (nazwisko panieńskie), Zdzisławem Cyganiukiem (…) oraz kolegami żeglarzami w MOSW. - Jakie są Pana/Pani plany na przyszłość?
Mam już prawie 62 lata. Nie myślę o zmianie zawodu ani miejsca pracy. Jestem z nich zadowolony. Dają mi dużo satysfakcji. Współpracuję z młodymi ludźmi. Wielu z nich stanowi dużą nadzieję na przyszłość. Mnie nie pozwalają na wpadnięcie w rutynę.
Moje plany na przyszłość dotyczą w dużej mierze mojej rodziny, zwłaszcza dwóch synów (Piotra i Stanisława) oraz ich planów i nadziei.