ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 3

IM. JANA III SOBIESKIEGO W SZCZYTNIE

Zespół Szkół nr 3 w Szczytnie

(+48) 89 624 28 18 | Jerzego Lanca 10, 12-100 Szczytno | zsnr3@loszczytno.edu.pl

Internat przy Zespole Szkół nr 3 w Szczytnie

(+48) 89 624 28 20 | Jerzego Lanca 10, 12-100 Szczytno | internat@loszczytno.edu.pl

Kącik Książkoholika

“Teatr złoczyńców” Autorka: M.L. Rio

“Teatr złoczyńców” rozpoczyna się, gdy Oliver Marks po 10 latach opuszcza więzienie za zbrodnię, którą mógł lub nie mógł popełnić. Ostatniego dnia odwiedza go detektyw Colborne - człowiek, który wsadził go za kratki. Oliver zgadza się opowiedzieć mu o tym, co naprawdę wydarzyło się 10 lat temu w Dellecher Classical Conservatory. Oliver razem z przyjaciółmi studiował tam wówczas na ostatnim roku aktorstwa. W tym elitarnym artystycznym college’u dzielili się swoją pasją do dzieł Szekspira. W pewnym momencie ich role na scenie zaczęły niebezpiecznie blisko ocierać się o rzeczywistość aż… Jeden z młodych aktorów zginął. Pozostali stanęli przed zadaniem przekonania innych i samych siebie, że są niewinni.

Zacznę od całokształtu: książka wpisuje się w estetykę „dark academia”, którą uwielbiam. Znalazły się w niej wszystkie elementy, które tworzą ten styl; jest obsesja na punkcie sztuki, a konkretnie twórczości Szekspira i liczne odniesienia do niej, jest elitarna, tajemnicza szkoła, jest mroczny i niepokojący klimat, są nieoczywiste relacje między bohaterami, a także jest zbrodnia, która zmienia wszystko. Byłam zafascynowana tym, jak namacalną atmosferę miała ta powieść, czułam się w niej całkowicie zanurzona, z bohaterami przemykałam po korytarzach zamku, w którym mieszkali, czułam ich niepokój i niepewność. Duże wrażenie zrobiło na mnie rozwiązanie fabularne dotyczące Szekspira - uczniowie aktorstwa w Dellecher studiowali bowiem wyłącznie jego dzieła i wszyscy doskonale je znali. W ich codziennych rozmowach często pojawiały się cytaty z dzieł autora, rozmawiali posługując się swoistym językiem, wykształconym w specyficznym środowisku. Widać, że autorka dużo czasu poświęciła na pracę z materiałami źródłowymi, dzięki czemu stworzyła wyjątkowy zespół ludzi, pewną zamkniętą grupę społeczną. Tłumaczyło to czemu studenci byli sobie tak bliscy, a ich relacje kipiały od różnych emocji. To jak Szekspir jest istotnym ogniwem w tej historii sprawiło, że aż poczułam chęć, by powrócić do znanych mi utworów pisarza, a także zainteresować się nieznanymi.

Bohaterowie, wokół których skupia się fabuła to siedmioro wyjątkowych studentów, którzy dotarli na ostatni rok. Wydawałoby się, że można przypisać im stereotypowe określenia, tożsame z rolami, jakie przydzielane są na scenie, jak np. tyran, bohater, złoczyńca, kusicielka. Natomiast gdy głębiej wchodzi się w powieść, okazuje się, że to nie są tak proste postacie. To ludzie o złożonych osobowościach, każdy z nich jest inny i równie fascynujący. Nie dziwi fakt, że gdy te osobowości się ścierają, sypią się iskry. Dlatego też z zaangażowaniem śledziłam rozwój ich relacji. Postacie, zupełnie jak w szekspirowskim dramacie, kryją różne tajemnice, zawierają sojusze, okłamują się nawzajem, a także oszukują samych siebie. Oczywiście jedne relacje zyskują więcej miejsca w powieści niż inne, ale nawet te bardziej drugoplanowe są istotne i warte uwagi czytelnika, w każdej rozmowie może kryć się odpowiedź na ważne pytania.

Bardzo ważnym dla mnie elementem były rozważania o tym, dlaczego sztuka jest ważna, na czym polega praca aktora, jak wiele od niego wymaga, jak występowanie na scenie wpływa na człowieka. Mi samej marzy się uczęszczanie do szkoły aktorskiej, dlatego ten temat jest mi niezwykle bliski. Z tego samego powodu bardzo poruszyła mnie postawa rodziców Olivera. Delikatnie mówiąc, nie byli oni przychylni wyborom zawodowym syna. Pewne okropne rzeczy, które o aktorstwie mówił jego ojciec, to jak spłycił tę profesję, było dla mnie bardzo bolesne i doskonale rozumiałam, co czuł Oliver.

Zakończenie złamało mi serce. Łzy po prostu płynęły mi jedna za drugą po policzkach, w pewnych momentach musiałam odłożyć książkę i uspokoić się, przeanalizować, co się stało. Historia, którą opowiedział Oliver jest piękna i bolesna jednocześnie, smutna i mroczna, ale fascynująca i wyjątkowa. Właśnie takie historie bardzo trafiają do mojego serca, a „Teatr złoczyńców” zupełnie mną zawładnął. To bardzo „moja” powieść, będę o niej dużo myśleć i często wspominać.

Martyna Brzostek 3b

„Ruchomy Zamek Hauru” Autorka: Diana Wayne Jones

W deszczowe dni, gdy łapie nas nostalgia za czasami dzieciństwa i gdy nie wiemy, co ze sobą począć, to najlepiej czytać książkę! Tym bardziej jeśli jest tak wciągająca, że nie sposób nawet zauważyć, kiedy skończyliśmy czytać, a fabuła tak rozbudowana i barwna, że chciałoby się być jej bohaterką. Jeśli chcecie przeczytać utwór spełniający powyższe warunki, to „Ruchomy Zamek Hauru” Diany Wayne Jones jest pozycją wręcz idealną. Główna bohaterka, Sophie Hatter, po śmierci ojca przejęła sklep kapeluszowy i – w odróżnieniu od swoich sióstr – zatraciła radość życia, „stwardniała”. Jednak ostatecznie los jej na to nie pozwolił, a wręcz dał porządną lekcję życia – zamienił Sophie w… staruszkę! Natomiast główny bohater to czarnoksiężnik Hauru Pendragon, Jenkins lub jeszcze inaczej (używa bowiem różnych imion – jak mu pasowało), był bardzo tajemniczy i intrygujący, a jednocześnie wewnętrznie sprzeczny. Można by go nawet nazwać bohaterem bajronicznym, ale mimo licznych wad jest postacią, której nie sposób nie lubić, a nawet da się go pokochać, gdyż tak naprawdę swoją szlachetną naturę chowa pod maską wyniosłości i próżności.

Losy Sophie i Hauru spotykają się w momencie przemiany dziewczyny w staruszkę i toczą dynamicznie, bawiąć, szokująć, intrygując czytelnika. „Ruchomy Zamek Hauru” to bardzo wartościowa pozycja, do której przeczytania zachęcam każdego. Jej baśniowy świat skłania do refleksji nad tym, jak wygląda nasze życie, a jak chcielibyśmy, by wyglądało, lecz z różnych powodów boimy się zmian. Książka zachęca wręcz, by spróbować wyjść za granice swojego komfortu i przedstawia to w niekonwencjonalny, ciekawy sposób. Ponadto została zaadaptowana w formie anime, równie wartościowej. Z całego serca zachęcam do zainteresowania się tą pozycją.

Maria Kornelia Sokołowska 3d

Kadry z filmu anime

,,Jedyny samolot na niebie. Historia mówiona zamachów z 11 września” Autor: Garrett M. Graff

,,Jedyny samolot na niebie. Historia mówiona zamachów z 11 września” Garretta M. Graff’a to poruszająca historia wielu ludzi, którzy uczestniczyli lub byli świadkami ataku na World Trade Center w Nowym Jorku. Pomysł na przedstawienie tego wydarzenia w sposób niekonwencjonalny, poprzez zapis rozmów z autorem, jeszcze bardziej oddaje emocje i uczucia.

Jeden z najtragiczniejszych dni historii Stanów Zjednoczonych, a nawet całego świata. Zamach, który spowodował, że czas zatrzymał się. Seria czterech skoordynowanych ataków przeprowadzonych za pomocą uprowadzonych samolotów pasażerskich. Dwa z nich skierowane zostały na dwie wieże World Trade Center. Trzeci trafił w zachodnie skrzydło Pentagonu, a czwarty rozbił się na polach w Pensylwanii. Historia opisana w tej książce potęguje jeszcze bardziej nasze emocje, ponieważ jest przedstawiana z różnych punktów widzenia. Od ocalałych strażaków, po rodzinę, kończąc na kontrolerze, który sprawdzał bilety porywaczy przy bramce na lotnisku. Każde zdanie zapiera dech w piersiach tworząc aurę wydarzeń, które zmieniły bieg historii.

Autor opisał to zdarzenie minuta po minucie. Tak aby czytelnik poczuł, że jest częścią tego zajścia i słuchał na żywo tego, co mają do powiedzenia rozmówcy.

Opisy, które niekiedy wydają się krwawe, przerażające i koszmarne niestety są zgodne z prawdą. Bolesną prawdą, która odbiła piętno na całej ludzkości.

Książka ma nieco ponad 650 stron, więc jest dość obszerna. Jeśli się zaangażujemy w opowieść, styl i to, w jaki sposób autor stara się przekazać informacje, myśl o lekturze tylu stron nie jest tak przerażająca. Jest według mnie dodatkowym atutem, ponieważ czytając chcemy, aby historia się nigdy nie skończyła. Gdy zakończyłam czytanie, czułam ogromną pustkę. Jestem ciekawa co poczujecie Wy?

Kinga Połoszczak 2C

„Władca much” Autor: William Golding

Niewiele jest książek tak ważnych dla współczesnej literatury jak „Władca Much”. Alegoryczna powieść- dystopia analizuje działanie mechanizmów społecznych na przykładzie historii o grupce chłopców, którzy w wyniku katastrofy samolotu znaleźli się na bezludnej wyspie. Początkowo młoda społeczność zachowuje się solidarnie – wspólnie ustala zasady funkcjonowania i im się podporządkowuje. Jednak strach przed ukrytym w głębi wyspy „potworem” prowadzi do rozbicia sojuszu. Strach przed potworem powoduje powstanie czegoś w rodzaju religii. W wyniku konfliktu przewagę w grupie uzyskuje agresywny i autorytarny Jack. Nowy przywódca wymaga bezwzględnego posłuszeństwa i nie waha się przed użyciem przemocy. Dochodzi do morderstw trojga dzieci. Dzicz wydobywa z młodych najbardziej prymitywne instynkty tkwiące w człowieku.

Od początku wiedziałem, że będzie to powieść kontrowersyjna. William Golding pokazuje, że człowiek jest z natury zły, że nikomu nie można ufać. Waga zagadnienia powoduje, że fabuła trzyma czytelnika od początku do końca w napięciu. Wbrew początkowej niechęci do tego tytułu, każda kolejna strona zachęcała mnie coraz bardziej do poznania końca przygód Ralpha, doradcy „Prosiaczka”, tyrana Jacka, czy kata Rogera.

Ciężka sytuacja, w jakiej znaleźli się młodzi bohaterowie, nie spowodowała, że poświęcili się oni tylko i wyłącznie przetrwaniu. Zabawa była znaczącym elementem dziecinności bohaterów. Niestety książka pokazuje też negatywny wymiar beztroskiego arkadyjskiego dzieciństwa – brak zasad moralnych.

Lektura ta stawia przed czytelnikiem szereg pytań, jednak najważniejszym z nich pozostaje: „Do czego w stanie jest posunąć się człowiek, aby przetrwać?”.

Patryk Kowgier 3d

„Włam się do mózgu” Autor: Radek Kotarski

Uważam, że recenzowana przeze mnie książka stanowi idealną propozycję dla wszystkich osób posiadających aspiracje naukowe i zdeterminowanych, aby je realizować. Pozycja ta jest dosyć nietypowa, lecz z pewnością warta przeczytania. Nie ukrywam, że zmieniła moje podejście do pracy oraz pomogła uczynić moje naukowe wysiłki bardziej efektywnymi. Jest to również powód, dla którego znalazła się na mojej liście “ważnych” książek, oraz dla którego postanowiłam o niej wspomnieć.

Radek Kotarski, znany z kanału “Polimaty”, surowo ocenia polski system edukacji i obnaża wszystkie jego wady. Autor, wychodząc mu na przekór, prezentuje szerokie spektrum sposobów efektywnej nauki, złożone z aż 13 metod nauczania. Każda z nich została szczegółowa opisana, a ich bogata charakterystyka jest dodatkowo uzupełniona o wyczerpujące deskrypcje rzeczywistych badań oraz eksperymentów. Ponadto, w książce znajdziemy również wiele ciekawostek pochodzących z najróżniejszych sfer nauki, których nie sposób wyselekcjonować.

Przeczytanie tej lektury zajęło mi wiele czasu, ponieważ solennie starałam się wdrażać do swojego życia wszystkie metody, o których przeczytałam. Postanowiłam z nimi poeksperymentować oraz na stałe stosować te, według mnie, najskuteczniejsze. Prosta zmiana moich “naukowych” nawyków sprawiła, że zaczęłam lepiej gospodarować czasem przeznaczonym na naukę oraz odczuwać satysfakcję dzięki przekonaniu o efektywności i maksymalnej wydajności mojej pracy.

Według mnie książka ta powinna znaleźć się na półce każdego ucznia, ponieważ może być niejako szansą na odkrycie własnego potencjału oraz stanowić źródło pomocy w organizacji nauki, wciąż dla wielu trudnej i przytłaczającej. Znam ten problem z autopsji – nasila się on zwłaszcza przed maturą, kiedy ilość materiału do powtórzenia niemiłosiernie narasta, a wątpliwości we własną wiedzę stale się potęgują. Chciałabym jeszcze wspomnieć, że obszerność recenzowanej lektury może trochę przestraszyć - znajduje się w niej mnóstwo wiedzy wyeksponowanej przez opisy eksperymentów, fakty naukowe lub ciekawostki. Z tego powodu warto odkrywać ją powoli i subtelnie, skupiając się szczególnie na tym, co dla nas najbardziej interesujące oraz przekonujące.

Monika Horodyska 3d

„Rok 1984” Autor: George Orwell

Jedna ze słynnych fraz Karola Marksa mówi, że religia to „opium dla ludu”. Jednak w późniejszych państwach komunistycznych i totalitarnych owym „opium” nie okazuje się bynajmniej religia i nie dla ludu, ale władza i to dla elit. Władza, która w swojej istocie inwigiluje i wyniszcza swoich obywateli. To właśnie o takiej władzy pisze George Orwell w „Roku 1984”. Cała książka jest złowieszczą przepowiednią, wizją przerażającej przyszłości i niejaką charakterystyką ustrojów totalitarnych. Świat w powieści podzielony został na trzy wielkie mocarstwa, które są w wiecznym stanie wojny. Główny bohater „Roku 1984” żyje w Londynie, znajdującym się w fikcyjnej Oceanii. Absolutnie wszystkie sfery ludzkiego życia podporządkowane są partii rządzącej, a wszystko obserwuje charakterystyczny dla tej książki „Wielki Brat”. Powszechna propaganda, terror, głód, nieustanne fałszowanie wszelkich informacji, brak wolności słowa i myśli, doprowadzanie do upadku więzi międzyludzkich, to jedne z licznych sposobów podejmowanych przez partię, dla utrzymania władzy. Świat ten współczesnemu człowiekowi może wydawać się abstrakcyjny i nierealny, jednak niedaleko mu do świata stworzonego przez Stalina i Hitlera, bliski jest też dzisiejszej Rosji, rządzonej przez pewnego dobrze znanego nam wszystkim przywódcę. Dlatego książka ta wydaje się tak ważna z perspektywy nie tylko historycznej, ale również dzisiejszej. Pokazuje czytelnikowi świat, do którego absolutnie nie wolno doprowadzić.

W tej odrażającej rzeczywistości Winston Smith zaczyna prowadzić własny dziennik, co jest oczywiście zakazane. Prowadzenie dziennika w kraju, w którym nie istnieje ani przeszłość, ani przyszłość może być niezwykle groźne. W Orwellowskiej dystopii bowiem istnieje tylko brutalna teraźniejszość, nie ma w niej miejsca na żadną wolność czy autonomiczność, a historia pisana jest na nowo. Jednak czy w nawet takiej rzeczywistości Winston Smith będzie w stanie wyłamać się z systemu? Czy w świecie, w którym pozbawia się obywateli ludzkich odruchów, jest miejsce na miłość? Odpowiedzi na te pytania znajdują się już w powieści, do której przeczytania serdecznie zachęcam.

Katarzyna Samsel 3d

“Księgi zapomnianych żyć” Autorka: Bridget Collins

“Księgi zapomnianych żyć” to historia o świecie, w którym książki są zakazane; o świecie, gdzie każde wspomnienie może być wymazane z pamięci, a każda zbrodnia ukryta. Obie cechy tego świata są ze sobą ściśle powiązane, a to wszystko przez Oprawców. Głównym bohaterem w tej opowieści jest Emmet Farmer, pracowity młodzieniec, który całe dnie spędza w rodzinnym gospodarstwie. Jego życie jednak gwałtownie się zmienia, kiedy otrzymuje list z wezwaniem na praktyki do Seredith - Oprawczyni mieszkającej na odludnych mokradłach. Emmet nie chce tam jechać, ale nie ma wyboru. Pod czujnym okiem mistrzyni poznaje sekrety czcionek, złoceń i okładek, a z każdym dniem coraz bardziej przywiązuje się do rutyny życia w pracowni.

Jeszcze przed rozpoczęciem czytania lektury czułam, że to będzie bliska mi książka. Ze względu na klimat i tajemniczość, jaką oferuje opis fabuły od dawna chciałam poznać tę historię i w końcu się do tego zmotywowałam. Absolutnie się nie zawiodłam, poznałam cudowną, poruszającą historię. Właśnie, poruszającą - zacznę od tego jak angażująca emocjonalnie była dla mnie lektura książki B. Collins. Z głównym bohaterem poczułam więź od samego początku i chociaż nie znałam wszystkich jego tajemnic, kibicowałam mu, pragnęłam dla niego dobra. Emmet jest prostodusznym, pracowitym, zagubionym młodym człowiekiem, który próbuje zrozumieć siebie, odnaleźć swoje miejsce, a czytelnik podążą tymi zawiłymi ścieżkami do celu razem z nim. Niesamowite było dla mnie odkrywanie wszystkich tajemnic razem z Emmetem. Czułam się jakbym była jego przyjacielem, który równie mocno przeżywa wychodzące na jaw fakty. Sama fabuła jest zbudowana w ciekawy sposób, który sprawia, że książka jest wciągająca, a odpowiednie karty są odkrywane w odpowiednim czasie. Jest podzielona na trzy części: w pierwszej podążamy za teraźniejszą narracją Emmeta, w drugiej z pewnego powodu cofamy się do jego przeszłości, a w trzeciej narrację przejmuje inny bohater, o którym niestety nie mogę powiedzieć Wam ani słowa! Sami musicie odkryć ten sekret. Patrząc całościowo najbardziej pochłonęła mnie druga część, zrozumienie kluczowych zdarzeń z przeszłości pozwoliło mi jeszcze bardziej zbliżyć się do postaci, jednocześnie konfrontowanie przeszłości z wiedzą z pierwszej części o tym, co będzie miało miejsce później, było naprawdę smutne. Cała książka w wielu miejscach wycisnęła ze mnie łzy, pojawiła się jedna szczególna scena, kiedy łzy po prostu spływały mi po policzkach, bo tak bardzo kibicowałam bohaterom, a wiedziałam, że ich historia nigdy nie będzie łatwa i przyjemna.

Mam też nieco negatywną uwagę, która jednakże nie ma dużego wpływu na moje spojrzenie na książkę, Chodzi o styl autorki. Z jednej strony bardzo mi się podobał! Naprawdę, był bowiem barwny, miejscami niemal poetycki, pięknie oddawał wygląd otoczenia i emocje postaci - dzięki niemu czułam się bliżej całej historii i za to ogromny plus dla autorki. Ale pojawiały się momenty dezorientacji, kiedy niektóre zdania musiałam czytać kilka razy, by zrozumieć, co dokładnie miało miejsce. Myślę, że to sprawa właśnie stylu, ale możliwe, że także tłumaczenia. Na szczęście nie był to duży mankament i nie przyćmił tego, jak ogólnie piękny jest sposób pisania B.Collins.

Wracając do zachwytów: klimat absolutnie mnie oczarował. Mamy tutaj do czynienia z magicznym realizmem, cały świat jest realny, ale pojawia się element fantastyczny, który dla bohaterów jest całkowicie normalny, po prostu jest stałym elementem rzeczywistości. Możecie się domyśleć, że chodzi tutaj o Oprawców.. Oczywiście nie zdradzę Wam żadnych szczegółów, ale podkreślę tylko, że mi ten element magiczny bardzo się podobał. Tworzył wyróżniającą się spośród innych historię posiadającą tajemniczy, nieco mroczny klimat. Naturalnie fakt, że ten element fantastyczny dotyczy książek dodatkowo mnie zadowolił. Jako książkoholik uwielbiam czytać o książkach skrywających niezwykłe sekrety. Zresztą, całe dość metaforyczne ukazanie książek pozwala na wiele ciekawych przemyśleń o istocie literatury.

Tempo akcji nie jest szybkie, ale też nie o to w tej historii chodzi. To nie jest powieść akcji, nią należy się delektować, wyczekiwać z napięciem i niepokojem kolejnych zdarzeń. Czy to oznacza, że jest nudna? Absolutnie nie, bo te kolejne zdarzenia całkowicie wynagradzają czas oczekiwania, który sam w sobie jest piękny. Po prostu nie nastawiajcie się na szybką lekturę, tej książce trzeba, moim zdaniem, dać trochę czasu.

Wspomnę jeszcze o zakończeniu, które bardzo trafiło w mój gust. Przynosi pewne uspokojenie sytuacji po bardzo emocjonującym rozwiązaniu akcji, wzrusza, ale jednocześnie nie mówi “i żyli długo i szczęśliwie”. Pojawia się element niepewności, który zapowiada, iż przyszłość głównych postaci nie będzie łatwa, ale przebyli już przez pewien bardzo trudny etap i wiedzą, że dadzą sobie radę.

Bardzo polecam Wam “Księgi zapomnianych żyć” - to cudowna, magiczna, bolesna, ale piękna historia!

Martyna Brzostek 3D

NASI PARTNERZY

Skip to content