kacik_felietonisty

ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 3

IM. JANA III SOBIESKIEGO W SZCZYTNIE

Zespół Szkół nr 3 w Szczytnie

(+48) 89 624 28 18 | Jerzego Lanca 10, 12-100 Szczytno | zsnr3@loszczytno.edu.pl

Internat przy Zespole Szkół nr 3 w Szczytnie

(+48) 89 624 28 20 | Jerzego Lanca 10, 12-100 Szczytno | internat@loszczytno.edu.pl

Kącik Felietonisty

„Jesień, czyli narodowy sezon melancholii”
autorka: Luiza Orzoł, kl III e

Jest taki moment w roku, kiedy Polska jednogłośnie zamienia się w kraj poetów, filozofów i specjalistów od smutku. To moment, kiedy liście zaczynają spadać, deszcz uderza o szybę, a Instagram wypełniają zdjęcia kubków z herbatą przy książce. Jesień. Pora roku, w której nawet najbardziej zatwardziały optymista zaczyna cytować Norwida, a pesymiści piszą komentarze pod memami o pogodzie: „To dopiero początek”.

Weźmy na przykład spacer po parku. Z jednej strony złote dywany liści, idealne tło na stronkę na Instagram. Z drugiej strony – psie odchody sprytnie wtopione w tę złotą jesienna mozaikę, bo przecież jesień jesienią, a polska codzienność codziennością. Ironia polega na tym, że natura przygotowuje spektakl godny impresjonistów, a my oglądamy go głównie zza szyby autobusu, auta, marudząc, że „już ciemno o siedemnastej”.

Jesień to także czas, gdy handel kwitnie jak nigdy. Na półkach dynie w każdej postaci: lampiony, zupy, latte, a pewnie za niedługo i pasty do zębów. Nie ma co ukrywać – dynia stała się ambasadorką jesieni, trochę jak karp na Wigilię. Tylko że karpiowi nikt nie robi sesji zdjęciowych z kocykiem.

Ale najbardziej fascynujące w jesieni jest to, jak działa na nas zbiorowo. Naród, który przez całe lato narzekał, że „za gorąco”, teraz chórem wzdycha: „Już zimno”. Każdy status pogodowy staje się małym dramatem narodowym: deszcz – tragedia, mgła – horror, wiatr – katastrofa („mam rozpuszczone włosy i błyszczyk”). A jednak w tej wspólnej skłonności do narzekania rodzi się coś w rodzaju wspólnoty. Wszyscy siedzimy razem w autobusie, mokrzy, z parasolem, który nie wytrzymał podmuchu wiatru, i wiemy, ze inni czują to samo.

No i oczywiście moda jesienna – temat rzeka. Szaliki giganty, które bardziej przypominają koc niż dodatek. Kurtki, w których wyglądamy jak napompowane pierogi, ale przynajmniej „ciepło w nerki”. Jesień to też pora, kiedy uczniowie muszą pisać wypracowania o „urokach złotej polskiej jesieni”, a potem idą do szkoły przez szarą pluchę, zastanawiając się, czy mają pięć sprawdzianów, czy sześć.

Może właśnie w tym tkwi sekret jesieni: w ironicznej mieszance smutku i poczucia humoru, w świadomości, że znów zaczyna się sezon na melancholię, ale przynajmniej mamy powód, żeby robić herbatkę z miodem i udawać, że w końcu możemy nosić tę za dużą bluzę, której nie wypadało nosić latem i owijać się kocem jak burrito.

NASI PARTNERZY

Przejdź do treści