kacik_felietonisty

ZESPÓŁ SZKÓŁ NR 3

IM. JANA III SOBIESKIEGO W SZCZYTNIE

Zespół Szkół nr 3 w Szczytnie

(+48) 89 624 28 18 | Jerzego Lanca 10, 12-100 Szczytno | zsnr3@loszczytno.edu.pl

Internat przy Zespole Szkół nr 3 w Szczytnie

(+48) 89 624 28 20 | Jerzego Lanca 10, 12-100 Szczytno | internat@loszczytno.edu.pl

Kącik Felietonisty

,,Polska - kraj dwóch światów"
Autorka: Dorota Kowalewska, kl III E

Ostatnie wybory prezydenckie pokazały, jak bardzo Polacy są dziś podzieleni. Wyniki były prawie równe - i widać to nie tylko w liczbach, ale też w codziennym życiu. Wystarczy posłuchać rozmów w szkole, pracy czy nawet na ulicy. Polityka jest wszędzie i zamiast łączyć, najczęściej nas dzieli.

Czasami mam wrażenie, że nie jesteśmy już jednym narodem, a dwoma. Jeden patrzy na Zachód i mówi: ,,Unia Europejska to przyszłość". Drugi odpowiada: ,,Nie, trzeba bronić naszej tradycji i historii". I tak w kółko. Każdy ogląda inne wiadomości, każdy wierzy innym politykom, a kompromis wydaje się być czymś nieosiągalnym.

Widać to szczególnie w Internecie. Wystarczy wejść na jedną z platform społecznościowych, żeby zobaczyć, jak ludzie się kłócą. Często zwykły komentarz o cenach w sklepie kończy się awanturą o rząd, prezydenta albo Unię Europejską. Kto krzyczy głośniej, ten ma więcej lajków. Zamiast rozmowy mamy kłótnie i wyzwiska.

Najgorsze, że w tym całym hałasie giną zwykłe sprawy. Nikogo już nie obchodzi, jak poprawić sytuację w szkołach, szpitalach czy na drogach. Liczy się tylko, kto jest ,,za", a kto ,,przeciw". Polityka zamieniła się w spór o nazwy i hasła a nie w szukanie rozwiązań.

Szkoda, że tak to wygląda, bo przecież wszyscy chcemy tego samego - lepszej Polski. Różnimy się tylko w pomysłach, jak to osiągnąć. Niestety politycy wolą nas dzielić, bo tak łatwiej jest zdobyć poparcie. A my dajemy się w to wciągnąć i coraz częściej traktujemy kolegę czy sąsiada jako przeciwnika tylko dlatego, że głosuje inaczej.

Może kiedyś się to zmieni. Na razie jednak wygląda na to, że podział w naszym kraju jest tak mocny, że żaden rząd i żaden prezydent go nie naprawią.

„Jesień, czyli narodowy sezon melancholii”
autorka: Luiza Orzoł, kl III E

Jest taki moment w roku, kiedy Polska jednogłośnie zamienia się w kraj poetów, filozofów i specjalistów od smutku. To moment, kiedy liście zaczynają spadać, deszcz uderza o szybę, a Instagram wypełniają zdjęcia kubków z herbatą przy książce. Jesień. Pora roku, w której nawet najbardziej zatwardziały optymista zaczyna cytować Norwida, a pesymiści piszą komentarze pod memami o pogodzie: „To dopiero początek”.

Weźmy na przykład spacer po parku. Z jednej strony złote dywany liści, idealne tło na stronkę na Instagram. Z drugiej strony – psie odchody sprytnie wtopione w tę złotą jesienna mozaikę, bo przecież jesień jesienią, a polska codzienność codziennością. Ironia polega na tym, że natura przygotowuje spektakl godny impresjonistów, a my oglądamy go głównie zza szyby autobusu, auta, marudząc, że „już ciemno o siedemnastej”.

Jesień to także czas, gdy handel kwitnie jak nigdy. Na półkach dynie w każdej postaci: lampiony, zupy, latte, a pewnie za niedługo i pasty do zębów. Nie ma co ukrywać – dynia stała się ambasadorką jesieni, trochę jak karp na Wigilię. Tylko że karpiowi nikt nie robi sesji zdjęciowych z kocykiem.

Ale najbardziej fascynujące w jesieni jest to, jak działa na nas zbiorowo. Naród, który przez całe lato narzekał, że „za gorąco”, teraz chórem wzdycha: „Już zimno”. Każdy status pogodowy staje się małym dramatem narodowym: deszcz – tragedia, mgła – horror, wiatr – katastrofa („mam rozpuszczone włosy i błyszczyk”). A jednak w tej wspólnej skłonności do narzekania rodzi się coś w rodzaju wspólnoty. Wszyscy siedzimy razem w autobusie, mokrzy, z parasolem, który nie wytrzymał podmuchu wiatru, i wiemy, ze inni czują to samo.

No i oczywiście moda jesienna – temat rzeka. Szaliki giganty, które bardziej przypominają koc niż dodatek. Kurtki, w których wyglądamy jak napompowane pierogi, ale przynajmniej „ciepło w nerki”. Jesień to też pora, kiedy uczniowie muszą pisać wypracowania o „urokach złotej polskiej jesieni”, a potem idą do szkoły przez szarą pluchę, zastanawiając się, czy mają pięć sprawdzianów, czy sześć.

Może właśnie w tym tkwi sekret jesieni: w ironicznej mieszance smutku i poczucia humoru, w świadomości, że znów zaczyna się sezon na melancholię, ale przynajmniej mamy powód, żeby robić herbatkę z miodem i udawać, że w końcu możemy nosić tę za dużą bluzę, której nie wypadało nosić latem i owijać się kocem jak burrito.

NASI PARTNERZY

Przejdź do treści